Nauczyciel to jedna z tych profesji, która wzbudza w każdym z nas sporo emocji, zapewne ze względu na fakt, iż każdy dorosły człowiek musiał się z przedstawicielami tego zawodu spotykać przez kilkanaście lat. I te nasze szkolne wspomnienia bywają niestety bolesne, a ich projekcja odbija się na publicznym wizerunku nauczycieli i mitach wokół tego zawodu. Zwłaszcza, że w sferze publicznej słyszymy o nich głównie w sytuacji skandali i przemocy w szkołach, rzadko w pozytywnym kontekście.
Chciałam dzisiaj, w sposób rzecz jasna zupełnie subiektywny, rozprawić się z niektórymi mitami dotyczącymi mojego zawodu. Rozpoczynający się właśnie rok szkolny jest dobrą okazją do przyjrzenia się stereotypom jakie narosły wokół profesji nauczyciela.
1. Nauczyciel pracuje 20 godzin w tygodniu
Nauczycielskie pensum przy tablicy to rzeczywiście 20 godzin w tygodniu. Obejmuje ono ilość prowadzonych lekcji czyli rzeczywistego pobytu w placówce szkolnej. Czasami jest to standardowe przedpołudnie, bywa, że szkoła pracuje w systemie zmianowym (na szczęście zdarza się to już rzadko). Znam wiele osób, które uważają, że nauczyciel powinien jak każda osoba na umowie o pracę przebywać w szkole od 8 do 16. Bo tak jest ich zdaniem sprawiedliwie.
Otóż bardzo się z tym nie zgadzam i postaram się wyjaśnić dlaczego. Przede wszystkim kolejne 20 godzin tygodniowo nauczyciel powinien przepracować sumiennie w domu przygotowując się do lekcji oraz sprawdzając prace dzieci. Według Instytutu Badań Edukacyjnych przeciętny polski pedagog pracuje 47 godzin w tygodniu (źródło), ja sama z pewnością też tyle pracuję (kiedyś mierzyłam sobie czas pracy w domu i wyszło mi ponad 28 godzin dodatkowych). Przypomnę tylko, że kodeks pracy ogranicza czas pracy na etacie do 40 godzin tygodniowo.
Dlaczego polski nauczyciel nie może przygotowywać się do lekcji w szkole np. zostając codziennie do 16? Powód jest prozaiczny – w naszych placówkach szkolnych nie ma miejsca (biurka i sale) oraz odpowiedniego wyposażenia (komputery) do takiej pracy. Jak sprawdzam wypracowania potrzebuję ciszy oraz skupienia i nawet w mojej szkole (niepublicznej) trudno znaleźć miejsce na pracę po lekcjach. Popołudniami w klasach trwają zajęcia dodatkowe, pojawiają się ekipy sprzątające. Naprawdę trudno o spokojne warunki pracy w porównaniu z domem, w którym od poniedziałku do piątku zasiadam przed komputerem o godzinie 20-tej i pracuję w skupieniu nieraz do północy.
Moim zdaniem problem pojawia się wtedy, kiedy nauczyciele nie wykorzystują pozostałej części etatu do przygotowania się do pracy tylko od iluś lat jadą na tych samych scenariuszach lekcji i po prostu w domu nic nie robią. I tutaj kluczową staje się rola dyrektora (szefa), który powinien takie postawy szybko weryfikować i potępiać. Jestem za tym by obowiązkiem nauczycieli było wykorzystanie 20 godzin w tygodniu na modernizowanie swoich zajęć w domu i by byli z tego rozliczani przez dyrekcję. W takim układzie nikt z rodziców nie będzie narzekał na ich zbyt krótki czas pracy.
2. Nauczyciele mają dużo wolnego
To problem, który wzbudził wiele emocji pod moim wpisem o wakacjach. Bo rzeczywiście tych dni wolnych jest sporo: wakacje, ferie, święta. Tak naprawdę w wakacje letnie nauczyciele w Polsce mają sześć tygodni wolnego, ponieważ w pierwszym tygodniu lipca i dwóch ostatnich sierpnia są do dyspozycji dyrektora. I tu ponownie wracam do kwestii zarządzania szkołą – ilu dyrektorów w Polsce rzeczywiście wykorzystuje te trzy wakacyjne tygodnie na zrobienie czegoś dla kadry? Najczęściej w szkołach nic się nie dzieje poza jednodniowymi radami pedagogicznymi i stąd narasta przekonanie, że całe wakacje nauczyciele mają luz.
A można naprawdę świetnie wykorzystać ten czas na szkolenia, integrację czy spotkania omawiające problemy w klasach. W Polsce jest sporo fajnych projektów edukacyjnych, wiele z nich jest darmowych lub za niewielką opłatą, część jest dotowana ze środków unijnych. Moja kadra w ostatnim tygodniu sierpnia szkoliła się w temacie pracy zespołowej i rozwiązywania konfliktów w grupie. Naprawdę bezcenny czas i wiedza, z której będziemy czerpać przez cały rok. Na jeden tydzień ferii zimowych też planujemy szkolenia lub wyjazdy integracyjne.
Uważam, że to powinna być część nauczycielskiej pracy i wtedy ta ilość wolnego będzie naprawdę adekwatna. Dodam jeszcze na koniec, że te wolne dni to dla nauczycieli także potrzebny bufor, bo poziom stresu jest w tym zawodzie naprawdę ogromny. Także tym, którzy zazdroszczą zawsze mówię, że mogli przecież zostać nauczycielami. Jakoś nikt z nich nie chce 😃
3. Zarobki nauczycieli są wystarczające
Jak się pojawia temat pieniędzy to poziom wzburzenia zaczyna narastać. Nauczyciele kojarzą nam się także z protestami związanymi z poziomem pensji i według niektórych z nas z postawą roszczeniową. Ja jako pracownik szkoły niepublicznej nie mam zarobków powiązanych ze stawką wyznaczoną przez ministerstwo, ale wiem ile zarabia polski nauczyciel w szkole publicznej. Mało.
W zasadzie w Poznaniu bardziej opłaca się pracować w handlu czy budownictwie niż uczyć w szkole. Poziom odpowiedzialności zawodowej i stresu w pracy nauczyciela jest bardzo wysoki. Gdy do tego dochodzą trudności ze stabilizacją finansową to trudno się dziwić, że w Polsce wielu rezygnuje z tego zawodu. I niestety są to najczęściej te osoby, które były kreatywne i ambitne.
Według raportu „Education at Glance 2017” OECD pensja polskiego nauczyciela wynosi od 71 do 83% tego ile otrzymują osoby na innych stanowiskach z podobnym wykształceniem. Do tego nauczyciele w Polsce zarabiają mniej niż ich koledzy w krajach unijnych. Niechlubną listę niskich płac zamykamy wraz ze Słowacją, Węgrami i Czechami (źródło).
Brak pieniędzy wiąże się także z brakiem szacunku i prestiżu społecznego tego zawodu. Jest on w naszym kraju traktowany z pobłażaniem, nie cieszy się poważaniem, co sama odczuwam, gdy jestem pytana o swój zawód. Osobiście uważam, że dobrze zainwestowana złotówka w nauczycielskie pensje (np. w postaci systemu premiowego dla najlepszych!) zwróci się wielokrotnie w postaci lepszego wykształcenia następnych pokoleń, które wypracują zmiany gospodarcze.
4. Nauczyciel odpowiada za moje dziecko
Odpowiedzialność za dziecko spoczywa na rodzicach. Koniec i kropka.
Nauczyciel ponosi odpowiedzialność za swoją pracę czyli przekazywanie wiedzy i umiejętności dziecku w taki sposób, by ono nauczyło się jak najwięcej i jak najlepiej. Nauczyciel ponosi odpowiedzialność za to co robi, by relacje między uczniami były jak najlepsze i by chronić je przed przemocą, ale nie ponosi odpowiedzialności za wszystkie interakcje personalne, jakie zachodzą między dziećmi.
Bywa, że rodzic przychodził do mnie z prośbą, bym sprawiła, że jego syn będzie miał przyjaciela w klasie. Oczywiście czyniłam wszystko co mogłam, ale nie mogłam zmusić innych uczniów, by zaprzyjaźnili się z konkretnym chłopcem. Nauczyciel nie jest odpowiedzialny za wszystkie wyzwania czy problemy, jakie pojawiają się w szkole. Fundamentem postaw i emocji dzieci jest rodzina, to ona jest odpowiedzialna za kształtowanie młodego człowieka. Nauczyciel ma być wsparciem i pomocą w tym procesie, a nie tym, na którego zrzucamy winę.
5. Nauczyciele nie lubią swojej pracy
Oczywiście jest jakaś część nauczycieli, która nie lubi uczyć, a mimo to dalej pracuje w tym zawodzie, bo boi się zmiany pracy. Uważam, że to absolutnie niedopuszczalna sytuacja. Jeśli ktoś nie lubi uczyć powinien zmienić zawód w trybie natychmiastowym, ponieważ w tej profesji liczą się nasze emocje, a stosunek do pracy rzutuje na emocje dzieci.
Ja jednak rzadko spotykam nauczycieli, zwłaszcza młodych, którzy nie lubią tego co robią. Może mam szczęście, ale muszę przyznać, że wielu z nich ma tak dużo pasji, zapału i miłości do tego co robi, że fantastycznie się ich słucha i obserwuje w pracy. Nie znaczy to, że są idealnymi nauczycielami, ale mają w sobie wiele chęci do rozwoju i pragną uczyć lepiej. Bywa, że zmagają się ze zniechęceniem, przeżywają zawodowe upadki, ale nadal wracają do uczenia, bo mówią, że kochają to co robią.
To co jest piękne w tej pracy i co nas tak porywa to możliwość osobistego wkładu w rozwój człowieka i wywierania wpływu, który zostanie w nim na zawsze. I to jest super!
Wiele się w polskiej szkole zmieniło i zmienia od czasu jak my byliśmy uczniami. Zachęcam nas rodziców do wyjścia poza stereotypowe myślenie o nauczycielach i szukania życzliwego kontaktu. Powiedzcie im od czasu do czasu coś miłego (rzecz niespotykana w polskiej szkole), zauważcie dobre rzeczy, bądźcie wyrozumiali. Tak żebyśmy wspólnie zmieniali atmosferę, w której uczą się nasze dzieci.
Pozdrawiam,
dr Karolina Mazurek
Dyrektorka Chrześcijańskich Szkół im. Króla Dawida